
Biuletyn Informacji Publicznej
Projekt jest współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
oraz ze środków budżetu państwa. Przekraczamy granice
„Byczyński Gród- miejsce w którym zatrzymał się czas” – albo jak połączyć historię z naszymi czasami.
Dofinansowanie Euroregionu Pradziad umożliwiło naszej młodzieży szkolnej wiele spotkań i wspólnych przeżyć z ich rówieśnikami z Czech. Projekt Stowarzyszenie Popierania Zaradności Życiowej i Rozwoju Przedsiębiorczości oraz Pomocy Wzajemnej w Byczynie "Byczyński Gród –miejsce w którym zatrzymał się czas" rozpoczął się od wymiany młodzieżowych grup z Byczyny z podobną grupą młodzieży ze Zlatych Hor w Czechach.
Pierwsi przyjechali młodzi Czesi i przez trzy dni poznawali okolice Byczyny zaczynając od Grodu nad Zalewem w którym się zatrzymali. Stowarzyszenie zmodyfikowało porządek dodając spotkanie w byczyńskiej szkole podstawowej. Tam serdecznie byli przyjęci przez polską młodzież szkoły nie spodziewającą się takiej wizyty. Życzliwie przyjęli ich nauczyciele i inni pracownicy szkoły, a zaimprowizowane naprędce występy byczyńskiej młodzieży zachwyciły młodych Czechów żywiołowością i świeżością. Na początku maja równie liczna trzydziesto osobowa grupa polskiej młodzieży szkolnej odwiedziła okolice Zlatych Hor. Staraliśmy się by były to dzieci z naszych uboższych rodzin, ale byliśmy zaskoczeni tym, jak niewiele takich dzieci ma paszporty lub dowody osobiste konieczne przy kilkudniowym pobycie w Czechach. Ci szczęśliwcy, którzy wyjechali zobaczyli pobliski mało znany region Czech, o pięknych górskich krajobrazach, licznych zabytkach. Ma też coś podobnego do Byczyny, bo jest równie ciężko doświadczony bezrobociem.
Z końcem roku szkolnego w Grodzie rozpoczął się pierwszy wspólny turnus kolonijny. W każdym uczestniczyło 13 dzieci z Polski i 7 dzieci z Czech. Były to nieco odmienne kolonie organizowane przez Gminny Ośrodek Kultury w Byczynie ze współpracą z Opolskim Bractwem Rycerskim.
Początek pierwszego turnusu zbiegł się z gwałtownymi nawałnicami i olbrzymie ilości wody wylewały się na namioty ”kolonistów” ustawione wewnątrz Grodu. Było mokro i dzieci musiały być przeniesione do grodowych komnat. Tego niezwyczajnego lata powietrze było wilgotne jak w tropikach i trzeba było wysuszyć mokrą odzież i przewietrzyć pościele. Nie wszystkie dzieci dobrze znosiły takie spartańskie warunki oraz ćwiczenia w rycerskim rzemiośle. Trzeba było oddać do depozytu, aż do wieczora, telefony komórkowe i jak to w średniowiecznym grodzie nie było tam ani telewizora ani komputera. Za to można było nie tylko fechtować się i doskonalić różne rycerskie walki, ale tkać, lepić z gliny i posługiwać się różnymi dawnymi technikami. Dzieci podziwiały sposób produkcji papieru czerpanego równie uważnie jak pokaz walk rycerskich. Tańczono i śpiewano bo rycerskie życie, to nie tylko walka, ale i wiele pięknych zwyczajów oraz opowieści i legendy zachwycających nawet w naszych czasach.
Między dziećmi zawiązało się wiele przyjaźni, bo wspólnie wybierano się odwiedzać okolice i poznawać zabytki przyszłości oraz opowieści o burzliwych dziejach tych ziem. W upalne dni byczyński ośrodek kultury zawoził dzieci na miejsce kąpielisko, bo to wtedy najprzyjemniejsze miejsce pod gorącym letnim słońcem. Wieczorne ogniska tańce i śpiewy oraz kiełbaski z grilla na pewno pozostaną w pamięci polskich i czeskich dzieci.
Określenie-„dzieci”- jest niejako umowne bo były i mniejsze, młodsze, ale starsze nieraz przerastające o głowę swoich wychowawców.
Ci ostatni mieli niełatwe zadanie i ambitny cel by przybliżyć wyobrażenie o życiu w dawnych wiekach młodym ludziom mającym o nim raczej nikłe pojęcie.
Nasze stowarzyszenie niewiele by zrobiło, w wielu dziedzinach kompletnie nic bez pomocy dyrektora i pracowników byczyńskiego ośrodka kultury oraz członków Opolskiego Bractwa Rycerskiego. Podziwiamy energię pana Andrzeja Kościuka z Opolskiego Bractwa Rycerskiego który na czele rycerzy wędrował w tym czasie na pola Grunwaldu. Znajdował jeszcze siły by rozwiązywać nie spodziewane problemy tego pionierskiego projektu. Mógł to zrobić, bo nie oddał w depozyt swojego telefonu komórkowego i jadąc na koniu rozstrzygając i mniejsze i większe problemy. Po tym projekcie zostało także uznanie dla rycerskości w naszych niekiedy brutalnych czasach gotowość do niesienia pomocy słabszym oraz potrzeba hartowania ducha i ciała.
Polskie dzieci w Czechach